Dwa tygodnie po tym, gdy wystawiłem swe wielce szacowne cztery litery na widok publiczny – mama miała wątpliwą przyjemność przejść za mym przyczynkiem poród pośladkowy – szczęśliwe 7 kilometrów dalej ówczesna reprezentacja Polski w piłce nożnej pokonała na Stadionie Śląskim w meczu eliminacji Mistrzostw Europy (a nie obrzydliwie skomercjalizowanego turnieju UEFA EURO™) wicemistrza świata – Holandię w stosunku bramek 4 – 1. Pewnie Cruijff, Neeskens i koledzy za dużo wypalili przed meczem... Być może nawet któryś z nich, pozostając pod wpływem obrzydliwej, zabójczej, szatańskiej rośliny, trzy dni później pociął „Straż nocną“ Rembrandta w Rijksmuseum? Nie wiadomo... I to tyle na temat czasu i miejsca mych narodzin w tym wcieleniu, na tej planecie, w tej rzeczywistości ;-) .
Wszechogarniającemu zalewowi głupoty, morzu otumanienia i oceanowi absurdu – parującym – wraz z wspomnianymi właśnie czterema literami przeciwstawiłem ciągłą kontestację, notoryczne negowanie i bezustanne podawanie w wątpliwość – wszystkiego. „Woher wissen wir, was wir zu wissen glauben?“1 – Skąd wiemy to, w co wierzymy, że wiemy? No właśnie... ;-)
Więc jedne studia ukończyłem w Uniwersytecie Śląskim w 1999 roku. Filologię germańską. Pół roku napawałem się rzeczywistością akademicką rodem z innej galaktyki. Tylko. Niezapomniany semestr zimowy 1997/98 na enerefowskim uniwersytecie w mieścinie upstrzonej śladami budowlanych wykwitów z okresu pęcznienia tego, co do dziś siarkowodorem z trzewi czystość powietrza wątpliwą psuje – Rzymu jakoby starożytnego. Augusta Treverorum – Trier – Trewir, rzut beretem od granicy z Luks-em-burgiem.
Tezetwu
rozprawę doktorską w wersji
final cut zmajstrowałem pod koniec 2005 roku i obroniłem w styczniu roku następnego. Kosmiczne mrugnięcie boskich powiek wcześniej rzuciłem się w wir drugiej – i zapewne ostatniej w
Priwislanskim Kraju – przygody zwanej studiami. Licencjat w zakresie zarządzania i marketingu w turystyce, hotelarstwie i gastronomii w AWF Katowice. Przerost formy nad treścią – sytuacja typowa w rzeczywistości stanowionej przez zdeformowany język. Przez 12 lat byłem wykładowcą akademickim w szkołach wyższych w Katowicach, Bielsku-Białej i Częstochowie, nauczycielem w kolegiach i lektorem języka niemieckiego w prywatnych szkołach językowych. Jako tłumacz przysięgły od ponad dekady prze-niosłem (z niem.:
über-setzen) stosy dokumentów, głównie prawniczych i technicznych, między oboma językami oraz pomogłem niejednej osobie potrzebującej pośrednika w komunikacji językowej w czasie rzeczywistym.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej, poznać szczegóły, jakie szkoły i kiedy ukończyłem oraz jakie prace pisemne w związku z tym popełniłem oraz jaka jest ich zawartość, podczas jakich zdarzeń zwanych konferencjami naukowymi wystąpiłem i na jakie tematy się wypowiadałem oraz jakie teksty opublikowałem i jaka jest ich treść, a także poznać dokładnie stacje na mej drodze zawodowej – zapraszam na stronę dedykowaną moim aktywnościom jako akademika, wykładowcy, nauczyciela, lektora, dydaktyka...
www.makselon.com.
dr n. hum. Dariusz Makselon
1 Zdanie – klucz wypowiedziane przez komentatora / narratora / jedną z postaci filmu „Biegnij, Lola, biegnij“ Toma Tykwera; Nie widział(a)/(e)ś? - Obejrzyj koniecznie i... BARDZO UWAŻNIE!