nowa-polska
deutsch

progr@m

Problemem Polski, a w zasadzie Polek i Polaków, jest bezustanne odgrzewanie kotleta historycznych wspomnień i taplanie się w sosie mesjanistyczno-cierpiętniczych postaw, z których wypływa ciągłe wzdychanie do rzekomo tragicznej, okrutnej i jedynej w swoim rodzaju przeszłości umęczonego i wciąż poniewieranego narodu. Minimum wiedzy historycznej zmusza do rewizji powyższego oglądu rzeczy – nieumiejętność budowy prawdziwego społeczeństwa, a więc grupy ludzi świadomych wspólnych celów i dążeń, oraz systematyczna dezintegracja państwa są elementami wrosłymi w historię Polski od zarania jej dziejów.

+ czytaj dalej

Klip zrealizowany przez Grzegorza P. Kowalskiego z Polip Studio z muzyką Kuby Łuki

BUDŻET I PODATKI

FAKTY mówią za siebie. CENA PAŃSTWA powala. Skala grabieży podatkowej i obciążeń związanych z systemem ubezpieczeniowym, który jest całkowicie fasadowy, nie pozostawiają złudzeń: to musi się zakończyć demontażem, rozpadem, dewastacją i w ostateczności... rewolucją.

Co zatem począć? Cóż, nie ma co liczyć na to, że uda się bezboleśnie wyjść z tej zapaści, ale nie można dłużej wspierać istniejącego, absurdalnego stanu rzeczy!

Wyobraźcie sobie, że w Waszych domowych budżetach miesiąc w miesiąc jest dziura. Taka, powiedzmy, 10 – procentowa. Kasę musicie pożyczyć, żeby – na przykład – zapłacić czynsz za mieszkanie. Przypadki pożyczki nieoprocentowanej są rzadkie, więc przy założeniu, że ktoś Wam te Wasze brakujące 10 % pożyczył na 12 % (dla łatwiejszego obliczenia) w skali roku i oczekuje zwrotu, zgodnie z Waszą – załóżmy – deklaracją za miesiąc, to macie do oddania... 11 %. Ponieważ sytuacja powtarza się co miesiąc, Wasze zobowiązanie jest coraz większe. Prawie tak samo wygląda sprawa budżetu państwa. Prawie. I to „prawie“ akurat robi nie tyle różnicę, ile kolosalną różnicę. Państwo jako takie nic nie wytwarza, nic nie wygenerowuje, nie przynosi dochodu. Państwo zajmuje się działalnością de facto grabieżczą. Otóż państwo zmusza obywateli, by mu oddawali pieniądze na różne cele, w tym rzekomo takie, z których sami korzystają, ale jakoś niespecjalnie oddaje obywatelom choćby część środków zainwestowanych przez nich w owe rozmaite i tajemnicze „cele“ w postaci realizacji tychże właśnie – vide „bezpłatna“ służba zdrowia czy „bezpłatna“ edukacja. Każdy, kto nagle potrzebuje porady specjalisty, wie doskonale, jak wygląda owa „bezpłatność“ i każdy, kto ma dziecko w wieku szkolnym lub choćby znajomego nauczyciela, wie, jaka jest owa „bezpłatna“ polska szkoła. Co zabawne (do czasu, do czasu), budżet państwa polskiego wygląda podobnie do przedstawionego powyżej przykładu budżetu domowego. Dziura wynosi każdego roku ok. 10 %. Państwo pożycza pieniądze na procent na zewnątrz, np. emitując obligacje sprzedawane na rynku papierów dłużnych, które później musi wykupić po cenie powiększonej o procent wysokości pożyczki. No ale państwo nie jest przedsiębiorstwem produkcyjno-handlowo-usługowym, które może zakładać, że okres dekoniunktury minie i uda mu się w kolejnym roku nadrobić straty z poprzedniego, tak więc za pieniądze pożyczone zagranicą musi zapłacić wydając pieniądze... swoich obywateli. Hitem jednak jest istnienie identycznego mechanizmu w układzie wewnętrznym: państwo pożycza pieniądze od swoich własnych obywateli, których już raz (żeby raz) ograbiło pobierając podatek, sprzedając im m. in. również obligacje, które następnie wykupuje od obywateli w zadeklarowanym terminie płacąc kwotę powiększoną o wielkość ustalonego oprocentowania za pieniądze... tych samych obywateli! Jeszcze raz i krótko, bo brzmi to tak irracjonalnie, że aż niemożliwie: państwo pożycza od obywateli pieniądze, które następnie oddaje im z procentem z ich własnych pieniędzy. Cały ten mechanizm powoduje oczywiście rolowanie zadłużenia i jego stały przyrost.

Pierwszym ruchem, który trzeba bezwzględnie wykonać, jest wprowadzenie do konstytucji zakazu uchwalania budżetu z deficytem! Państwo, którego podstawę ustroju stanowi zgodnie z jego konstytucją „społeczna gospodarka wolnorynkowa“ (już za sam ten frazes można by uznać większość działań jego samego – państwa i działających na jego terytorium podmiotów gospodarczych za niekonstytucyjne), działa jak modelowe przedsiębiorstwo w systemie gospodarki centralnie sterowanej. To nie są jaja, to jest dowód, iż ludzie są głupi, naiwni i bezwolni, a rządzący uważają ich za pomiot, którym można dowolnie manipulować i z którego można bez opamiętania wysysać soki, a jeśli coś pójdzie nie tak, to się wyśle bezmózgich mundurowych na ulice z odpowiednim sprzętem.

Następnie trzeba przeprowadzić dogłębną analizę wydatków budżetowych i zlikwidować WSZYSTKIE składowe, których utrzymywanie z kieszeni podatnika nie znajduje jakiegokolwiek racjonalnego uzasadnienia. Po zracjonalizowaniu wydatków budżetowych należy oszacować ich skalę w ujęciu rocznym i... zlikwidować WSZYSTKIE istniejące podatki, które zastąpi JEDEN – podatek obrotowy dodawany do KAŻDEJ sprzedanej usługi i KAŻDEGO sprzedanego wyrobu. W celu obliczenia stawki podatku należy zsumować wartość NETTO WSZYSTKICH wytworzonych i zaimportowanych na terytorium Polski wyrobów i usług, a następnie obłożyć ją podatkiem o 1 % większym niż stawka wygenerowująca kwotę równą obecnym przychodom budżetowym. Takie rozwiązanie pozwoli uniknąć nieprzewidziany deficyt wynikły wskutek obrotu usługami i towarami nieobjętymi rejestracją dokumentową oraz zapewnić niewielki dochód państwa wskutek zracjonalizowania wydatków budżetowych.

Copyright © nowa-polska.org 2013
Realizacja: szasza